Maciej Leśkiewicz O sobie mówi: niepoprawny fantasta. Miłość do książek przekuł w dwie sagi: "Renesans czakry" i "Karczmę pod uśmiechniętym cyklopem". Pierwszą z nich nazywa, cytując swojego lekarza, "najlepszą beletrystyką od czasów Raya Braddbur'ego". Artysta amator, tworzy na papierze, używając kredek i flamastrów. W swojej sztuce skupia się na tym, co siedzi głęboko w ludziach, rozumianym dosłownie i w sensie mistycznym, stąd abstrakcyjne fragmenty jego dzieł mogą przypominać komórki, tkanki, organelle komórkowe, a jednocześnie skłaniać do refleksji o ludzkich emocjach i przeżyciach. Miłośnik dobrej literatury, zapalony gracz, pasjonat historii. 

Rozdział Dziesiaty
– Ile ich tu jest? - zapytał się Nicholas w eter.
– Nie wiem, ale jest tego sporo. To są same Drakolisze – powiedział Hai.
– Jeśli czegoś nie zrobimy to Gedix zaleją to pieprzone smoki Nekromantów – powiedziała Adrianna.
– Co możemy zrobić, każdy wie przecież, że są one pratycznie niezniszczalne? - powiedział Hai.
Nicholas podszedł do jednego z nich.
– Dobrze, że śpią – powiedział i próbował dotknąć kryształu.
– Nicholas nie dotykaj tego – powiedziała Adrianna, ale było już za późno. Nicholas dotknął kryształu i powiedział:
– Zobacz, przecież nic się nie dzieje – ale stało się coś zupełnie innego. W oczach Drakolisza zapłonęła iskra zycia, smok podniósł wysoko głowę i zaryczał.
– Coś ty zrobił? - zapytała się go Adrianna.
– Spokojnie, jest w klatce, nic nam nie zrobi – powiedział Nicholas.
– Jak myślisz, jak długo może wytrzymać taka klatka, to przecież jest Smok? - powiedziała Adrianna i w tym samym momencie Smok zaczął uderzać całym swoim cielskiem w klatkę, która po paru ciosach zaczęła się wyginać. Smak nie dawał za wygraną i niszczył coraz szybciej klatkę w której był umieszczony.
– Musimy uciekać – powiedział Hai i Drakolisz w tym samym momencie się uwolił.
– Nie strzelać, tylko uciekać – powiedział Hai, gdy zobaczył, że Nicholas wycelowuje swoje działko w Smoka.
– Dam mu radę – powiedział Nicholas.
– Chyba sobie żartujesz, wiej – wykrzyczał Hai.
Oddział puścił się pędem w stronę z której przybiegli, ale drzwi były zamknięte.
– No to w drugą stronę – powiedziała Adrianna, po czym dodała: - Nie dotykać kryształów, jak bedziecie przebiegać koło nich.
– Teraz to juz o tym wiemy – powiedział Nicholas.
– Rozdzielić się, jak bedziemy w kupie to staniemy się łatwym celem dla niego.
Oddział pobiegł w róznych kierunkach i włączył "Niewidzialność."
– Szukać wyjścia z drugiej strony – powiedział na łączach psi Hai.
Smok szukał ich swoim wzrokiem, ale byli niewidzialni. Hai i Nicholas poruszali się bardzo powoli obok innych klatek ze Smokami.
– Cicho, bo nas zobaczy – powiedział Hai.
Adrianna przebiegła obok Smoka, ale stwór usłyszał jej kroki i już miał ja uderzyć ogonem, gdy do sali wbiegli Nekromanci. Zaczęli oni wymachiwać rękami i jeden z nich rzekł:
– Ktoś musiał go obudzić, szukać kryształu.
Smok zaczął się rozglądac po sali, ale Oddział Światła był niewidzialny. Adrianna stawiał swoje kroki bardzo ostrożnie i próbowała zejśc z celu Nekromantów i Smokowi. Na łączach psi usłyszała:
– Kieruj się w naszą stronę, jakoś najdziemy wyjście z tej sytuacji – powiedział Hai.
Po paru metrach podeszła do Nicholasa i Hai i ruszyli w głąb jaskini. Smok zajął się Nekromanatmi i jednego z nich zmiażdzył swoją ciężką łapą.
– Jest, mam – powiedział Nekromanta, złapał za kryształ i wyłaczył Smoka swoją krwią.
– No to teraz gdzie? - zapytał się Nicholas.
– Prosto przed siebie – powiedział Hai.
Przechodzili obok wielkich klatek z coraz to innymi rodzajami Drakoliszów. Po pieciu minutach zobaczyli małe przejcie do jak im się wydawało wyjścia. Otworzyli do niego drzwi i zobaczyli coś dziwnego. Wewnątrz była trójka ludzi, przytomnych, ale zamkniętych w celach.
– Pomóżcie nam – powiedział pierwszy człowiek. - Znamy drogę wyjścia z tego przeklętego labiryntu.
– Kim jesteście? - zapytał się go Hai.
– Nekromanci porwali nad dobre dwa tygodnie temu i przeprowadzali na nas jakieś chore eksperymanty.
Wielu z nas nie udało się uratować, ale zostało nas troje i jeszcze... - głos jednego z ludzi zaczął się łamać.
– Spokojnie, uratujemy was – powiedziała Adrianna.
– Jakim cudem udało się wam przeżyć? - zapytał się Hai, gdy otwierał jedną z klatek, w której uwięzieni byli ludzie.

– Nie wiemy do tej pory co nam zrobiono, ale nic trwałego – powiedziała kobieta zamknięta w klatce. Oddział uwolnił ludzi i ruszyli w głąb korytarza.
– Teraz na prawo, jeszcze parę set metrów i będzie wyjście na powierzchnię. Za kilkadziesiąt zobaczyli wielkie wrota, z runami i sigilami. Hai zaczął badać te znaki, ale Nicholas szybko otworzył drzwi i zobaczyli mrok nocy.
– Uratowani – powiedziała Adrianna.
– Zobaczę czy mam łącznośc z Gedix – powiedział Hai i uruchomił swój małt transmiter.
– Jakiś statek keruje się w naszą stronę – powiedział Hai i uśmiechnął się do całej piatki osób.
– Musimy ruszyć w jego kierunku. Tu jest zbyt niebezpiecznie, jeszcze te Drakolisze się obudzą i mamy przejebane.
Ruszyli w stronę nadlatującego statku. Po przejściu dwustu metrów na ich wyświetlaczach pojawiła się sygnatura Teobalda.
– Szef po nas wraca – powiedział Nicholas.
Teobald widział trójkę ze swojego oddziału i ucieszył się w duchu.
– Żyją – powiedział.
– A gdzie jest Kristofer?
Niewidzialny statek zawisł nad ich głowami, wylądował, otworzyły się luki i ze staku wyszedł im na spotkanie ich dowódca.
– Co tak długo? Jeszcze chwila i zanudził bym się na śmierć w tych pieczarach – powiedział Nicholas.
– Ciebie tez jest dobrze widzieć, Niki. Kim są ci nowi przybysze? - zapytał się Teobald.
– To jest trójka więźniów Nekromantó, która udało się nam uratować przed śmiercią – powiedział Nicholas.
– Statek jest mały, ald damy sobie radę. Gdzie jest Kristofer? - zapytał się ich dowódca.
– A nie miał być z tobą? - zapytał się Hai Teobalda.
– Więc jest uwięziony pod gruzami Ghuzan, musimy po niego lecieć.
– Nie damy rady, tam aż się roi od Gargulców, tylko cudem ucieknęliśmy spod ich szponów – powiedziała Adrianna.
– Przyleciałem po was wszystkich, jego samego nie zostawię.
– Wierz mi szefie, gdybyśmy mogli to pomoglibyśmy ci go uratować, ale jest nas za mało, a po za tym Kristofer da sobie radę – powiedział Hai.
– Nie z takich opresji wychodziliśmy – powiedział Nicholas.
– Tak, ale tu jest terytorium wroga i na dodatek nie mam jego sygnatury cieplnej, tak jakby zniknął ze świata żywych - powiedział Teobald.
Na widnokręgu zaczęły kłebić się czarne chmury. Co nie uszło uwadze Oddziału Światła, Teobald skanował chmurę ze statku i zobaczył, że to nie chmura tylko masa gargulców, która poruszała się w ich stronę.
– Raz przyleciałem to i drugi raz przylecę. Pakować się, zaraz zrobi się gorąco – powiedział Teobald.
Wszyscy wsiedli do statku. Teobald włączył "Niewidzialność" i ruszył z powrotem do Gedix. Po jakimś
czasie znaleźli się na terenach należących do Gedix, odsapnęli, ponieważ kolejny raz udało im się oszukać Śmierć. Trójka nowych, gdy zobaczyła, że lecą prosto do pałacu uśmiechnęła się i widać było, że cieszą się z ratunku jaki przypadkowo ich spotkał.
– Dziekuję wam Oddziale Światła. Przysięgam, że odpłacimy się jakoś – po twarzy pierwszego z ludzie przebiegł jakiś cień, ale ani Teobald, ani reszta Oddziału nie przywiązywał do niego zbytniej uwagi. |
Cieszyli się z ratunku jaki ich spotkał i wiedzieli, że następnym razem mogą nie mieć tyle szczęścia co teraz.

Zapraszamy lektury fragmentu książki autorstwa Macieja Leśkiewicza, – RENESANS CZAKRY TOM II – MARTWA DZIEWICA

 

Fundacja Artsider im. Cypriana Michalika

KRS:  0001134250

Konto do wpłat: PKO BP
26 1020 2892 0000 5102 0941 4758

Śledź nas:

Napisz do nas

artsider@artsider.pl

798 017 122

artsider@artsider.pl

Imię i nazwisko
Twój e-mail:
Wiadomość:
Wyślij
Wyślij
Form sent successfully. Thank you.
Please fill all required fields!

   Jesteśmy Fundacją Artsider im. Cypriana Michalika.  Wspieramy osoby zmagające się z tą chorobą i promujemy ich talent artystyczny. 
   Sprzedajemy papierowe kubki dla kawiarni, ozdobione unikalnymi grafikami osób chorujących na schizofrenię.

Kontakt

Menu